środa, 30 października 2019

Kilka słów o przyjemności

Kiedy 3 miesiące temu zaczynałem poznawać tematy związane z noszeniem klatki trafiałem na różne strony. Na jednych Dominy chwaliły się jak podporządkowały sobie swoich niewolników. Pozbawiły ich wszystkich męskich atrybutów, często przebierając w damskie ubrania. Całkowicie odmawiały im prawa do orgazmu twierdząc, że pozostaną w zamknięciu do końca życia. Często same korzystały z usług swojego kochanka w obecności swojego niewolnika. Trochę mnie to przeraziło. Z drugiej strony zastanawiające było podejście niewolników, którzy twierdzili, że taka służba jest dla nich najwyższą przyjemnością.
 Dla mnie nie było to tym, czego oczekiwałem. Bałem się, czy moja Lady nie będzie chciała dążyć do takiego modelu związku. Długo biłem się z myślami, jak potoczy się przygoda, którą chciałem jej zaproponować. Wreszcie postanowiłem, że podejmę ryzyko. Tak naprawdę bałem się stracić kontrolę nad sobą i własną seksualnością (w życiu jestem facetem niezależnym, mającym własne zdanie).
Czy moje obawy okazażą się bezpodstawne - tego oczywiście jeszcze nie wiem. Ale wiem jedno. Moje życie się zmieniło. Mimo, że nie mogę się masturbować mam więcej seksu niż przed założeniem klatki. Wprawdzie najczęściej nie kończy się on dla mnie orgazmem, ale Lady nie szczędzi mi pieszczot, które z dnia na dzień sprawiają, że jestem coraz bardziej nakręcony i pobudzony. Odkryłem, że całe moje ciało to jedna strefa erogenna. Uwielbiam, kiedy moja seksowna Lady łapie mnie za klatkę, pieści jajka. Ale równie mocno odczuwam pieszczoty sutków, klatki piersiowej czy głowy. Kiedy to nie ja decyduję o tym kiedy i w jaki sposób osiągnę orgazm większą przyjemnością jest dla mnie podążanie drogą i delektowanie się nią niż samo dotarcie do celu.
Przyjemność sprawia mi także wszystko to, co mogę zrobić dla Lady. Począwszy od podania ręcznika po kąpieli, aż po zapewnienie orgazmu kiedy tylko zechce.
Najbardziej zaskakujące dla mnie było to, że przestałem tracić czas na dotychczasowe rozrywki typu gry komputerowe, czy przeglądanie internetu. Zamiast tego, kiedy tylko mam możliwość przytulam się do mojej Lady i chłonę zapach Jej ciała, Jej ciepło i Jej miłość.

niedziela, 27 października 2019

To teraz kolej na opowieść z mojej strony...

Siedzę teraz i próbuję sobie przypomnieć jak to z tym seksem u mnie było kiedyś, i chyba to że muszę się nad tym zastanawiać najlepiej świadczy o tym że jakoś nie był to bardzo istotny aspekt mojego życia.
Miałam paru partnerów przed CagedMan-em (CM), ale wszyscy byli raczej skupieni na sobie i swoich doznaniach i satysfakcji, przez co nauczyłam się że sama muszę dbać o swoje orgazmy.
Wiąże się to teraz z tym że w sumie prawie natychmiast potrafię w paru ruchach osiągnąć orgazm w pozycji gdzie jestem „na górze”. Owszem parę razy w życiu osiągnęłam orgazm także w innych pozycjach ale to raczej mieści się w granicach błędu statystycznego.
CagedMan wniósł w moje życie seksualne pomysłowość, zmiany i urozmaicenia.
Przez pierwsze lata znajomości wystarczało nam żaru i energii na zadowolenie się „zwykłym seksem”, który jeszcze wtedy zdarzał się spontanicznie. Po pojawieniu się dzieci, seks zaczął stawać się rutynowy i schematyczny jak już udało się znaleźć czas i siły.
Wtedy CM zaczął szukać roli dla mnie i dla siebie, pierwszym pomysłem było oczywiście że ja będę uległa a on będzie dominował... Już przy pierwszych próbach okazało się że nie potrafię... przestać chichotać, jak on próbuje być taki poważny i groźny, i grozi mi karami i klapsami. O tyle ile oglądanie uległych, „torturowanych” kobiet bardzo mnie podnieca, to we własnej sypialni jakoś tego nie czuję i nie potrafię się podniecić i zachować powagi.
Więc drugą myślą CM było że to ja będę dominować.
W sumie to wsadził mnie w tą rolę i nie miał nic przeciwko byciu uległym. W tym czasie miej więcej zaczęły w naszym domu pojawiać się różne gadżety i stroje mające nam uprzyjemnić seks.
Oczywiście chciał mnie widzieć w lateksach, gorsetach, pończochach i z bacikiem, ale naprawdę – prosta ze mnie dziewczyna- o tyle ile nie miałam nic przeciwko żeby przebrać się raz na jakich czas to przyjęcie tego jako stylu życia jakoś mi nie przychodziło.
W moim mniemaniu seks jest tym co skleja związek i MUSI pojawić się przynajmniej 2 razy w tygodniu w jakiejś postaci żeby związek miał racje bytu – zaspokaja fizyczne potrzeby mężczyzny i psychiczne kobiety i pozwala im współpracować na płaszczyźnie dnia codziennego.
No i funkcjonowaliśmy, według schematów i w sumie obok siebie ze wspólnymi obowiązkami.
Seks był dla mnie narzędziem utrzymania emocjonalnej więzi z partnerem – bo w sumie to się dla mnie liczy najbardziej, żeby nie stać się dla siebie obcymi ludźmi.
Rozumiałam i pogodziłam się z tym że już po paru latach nie ma co liczyć na fajerwerki - jest rutyna i są obowiązki.
CM cały czas szukał nowych inspiracji, kupował nowe sprzęty i próbował zachęcić mnie do nowych zabaw w łóżku lub bawił się sam.
W sierpniu tego roku CM zamówił nową zabaweczkę w postaci klatki dla swojego penisa - nie wiem skąd mu się to wzięło ( uwielbia szukać w sieci i jak coś przykuje jego wzrok to drąży temat).
Na początku nie towarzyszyła temu żadna ideologia, była to kolejna atrakcja i podnieta, mająca sprawdzić granice możliwości CM ( uwielbia je sprawdzać).
A co ja na to? Na początku myślałam że spoko, kolejna fantazja którą sobie znalazł i realizuje – OK mogę wziąć w tym udział od czasu do czasu, jeżeli jego to nakręca i sprawia mu frajdę.
Gdy coraz więcej czytał i okazało się że wiąże się z tym sposób życia, zaczął mi coraz więcej o tym opowiadać i polecać mi linki, niestety w tym okresie przypadł dołek dla naszego związku, więc mój entuzjazm był żaden – niech się wali sam...
Nie był to pierwszy dołek, i tak jak w przypadku poprzednich sztuczna cipka załatwiała sprawę i radził sobie sam kiedy ja już zasypiałam ( zasypiam od ręki i natychmiast), póki nie zaczynało się z powrotem układać, tak w przypadku zamykania penisa w klatce granie solo okazało się niemożliwe.
Oczywiście mogłam trzymać się swojego „focha” i dać mu się bawić samemu, ale po pierwsze – zależy mi na tym związku i rozumiem że trzeba chodzić na kompromisy, a po drugie CM bardzo zależało żebym brała w tym udział - w sumie zostałam wstawiona w tą rolę.

sobota, 26 października 2019

Początek

Już jako nastolatek do tematu seksu i masturbacji miałem dość nietypowe podejście. Już wtedy testowałem różne sposoby pobudzania, ćwiczyłem wytrzymałość poprzez wielokrotne dochodzenie do "punktu bez powrotu", oczywiście bez przekraczania go. Przekonałem się wtedy, że taki odkładany w czasie orgazm jest o wiele intensywniejszy i przyjemniejszy, a sama droga do niego również jest niesamowita. Jako dorosły facet poznałem cudowną, seksowną kobietę - The Lady. Nasz seks był urozmaicony i bardzo satysfakcjonujący. Z czasem jednak coraz częściej do łóżka wkradała się rutyna. W pewnym momencie stwierdziłem, że jeżeli nadal będziemy trwać w takim stanie żar, jaki rozgrzewał nasz związek w końcu całkiem zgaśnie. Powoli, z miesiąca na miesiąc, stawaliśmy się parą przyjaciół i rodziców, a coraz rzadziej byliśmy parą kochanków. Jak na typowego faceta przystało, postanowiłem działać usuwając nie przyczyny (ale tego wtedy jeszcze nie wiedziałem), a skutki - zamiast usunąć źródło problemów chciałem ożywić nasze sprawy łóżkowe.

Obserwując przez kilkanaście lat Lady coraz częściej zastanawiałem się czy nie tłumię jej natury. Jest osobą wychowaną w tradycyjnym, jak na polskie warunki, schemacie rodziny. W łóżku natomiast zawsze miała swoje zdanie. Zastanawiałem się, czy nie czuje się ograniczona przez narzuconą jej społecznie rolę grzecznej żony. Wydawało mi się że, nasz układ w łóżku jak i w życiu był partnerski. W mojej głowie pojawiła się myśl, żeby oddać więcej władzy w Jej ręce.

Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy to wizja, że w domu pojawi się odziana w skóry lub lateks Domina, a ja będę jej niewolnikiem. Cóż, fantazję zawsze miałem nieco rozbuchaną ;). Przeglądając różne strony poświęcone tematom dominacji natknąłem się szybko na zdjęcia Domin władających swoimi podwładnymi, których penisy były zamknięte w klatkach. Widok jak dla mnie mocno podniecający, a do tego był to układ zgodny z moją nieco masochistyczną naturą. Zacząłem przeglądać internet w poszukiwaniu klatki, w której mógłbym zamknąć mojego penisa i w ten sposób dodać pikanterii w łóżku. Mój wybór padł na podróbkę CB 6000.

Kiedy klatka już przyszła z wypiekami na twarzy nałożyłem nowy nabytek. Kiedy pokazałem się Lady była zaskoczona, ale i podekscytowana. I rzeczywiście, seks był wyjątkowy :). Nosiłem klatkę przez dwa tygodnie i zauważyłem w tym czasie zmianę swojego zachowania - stałem się bardziej "przytulasty", chciałem spędzać z Lady więcej czasu, a nawet zacząłem rozmawiać o swoich uczuciach, co w moim przypadku jest czymś wyjątkowo niezwykłym (lub objawem ciężkiej choroby). Niestety, klatka okazała się niezbyt trwała i po dwóch tygodniach i tyluż naprawach rozpadła się ostatecznie. W międzyczasie zacząłem poszukiwać stron poświęconych tematowi męskiej czystości (chastity) i zamówiłem na pewnym chińskim portalu drugą klatkę, tym razem metalową. Na stronach wyczytałem, że zachowanie mężczyzny zamkniętego zmienia się w zależności od czasu, jaki minął od ostatniego orgazmu. Pokrywało się to z obserwacjami mojego zachowania.

Niestety, nie byłbym mężczyzną gdybym nie zrobił kilku idiotycznych rzeczy, które wpłynęły na relację między mną a Lady. Pierwsza z nich nastąpiła dzień po cudownym orgazmie, jaki podarowała mi Lady. Przekonany o swojej racji podważyłem Jej autorytet u dzieci. Dopiero po pewnym czasie zdałem sobie z tego sprawę, co tak naprawdę zrobiłem. Nie wiem czy wpływ na to miało uwolnienie mojego napięcia seksualnego, ale na pewno miało to wpływ na nasz związek w ogólności oraz rozwój relacji D-u. Druga rzecz właściwie nastąpiła jeszcze przed pierwszą i trwała również po niej. Mianowicie - nie dałem Lady czasu ani przestrzeni na oswojenie z nową sytuacją, nową rolą. Jestem typem faceta, który kiedy widzi problem i stara zdobyć jak najwięcej informacji jak go rozwiązać. I oczywiście zasypuje drugą osobę radami - przeczytaj to, sprawdź tamto itd. I mimo, że czytałem o tym, by dać partnerce czas na swobodne, stopniowe poznanie swoich pragnień i oczekiwań w nowej roli, przytłoczyłem Lady. Wydawało mi się, że udzielając jej takich rad pomagam jej, a tak na prawdę wywierałem na niej presję. Jeżeli więc jesteś Czytelniku na początku swojej drogi w temacie chastity i keyholding zapamiętaj - daj swojemu Właścicielowi klucza czas, aby się z nową rolą oswoił i do niej stopniowo przyzwyczaił, aby w tym czasie sam zebrał wiedzę i określił swoje oczekiwania co do Ciebie.

Co dało mi bycie zamkniętym przez około dwa miesiące?
Odnowę ZWIĄZKU. Tak. Chciałem poprawić spawy łóżkowe i dopiero po zamknięciu w klatce dotarło do mnie, że to nie jest problem. Problemem było to, że mimo iż żyliśmy z Lady razem to tak naprawdę przestaliśmy być ze sobą razem. Po kilku tygodniach w klatce zaczęliśmy ze sobą znowu rozmawiać tak, jak robiliśmy to na naszych pierwszych randkach. Zaczęliśmy się więcej przytulać. Mimo iż do tej pory wydawało mi się, że poświęcałem wiele czasu i energii, żeby uszczęśliwić Lady to w tej chwili widzę, że robiłem niewiele. Teraz, tak jak kilkanaście lat temu, w ciągu dnia zastanawiam się w jaki sposób mogę spowodować, by na jej pięknej twarzy pojawił się uśmiech. A oprócz tego - seks :). Paradoksem jest, że mając mniej orgazmów można mieć lepszy seks niż kiedykolwiek. Ale o tym innym razem.